Jest to seria dla młodszych czytelników, do której jednak lubię wracać.

Opis: Ślub panny Ofelii zbliża się wielkimi krokami. Wydaje się, że nic nie może zmącić jej radości.
Tymczasem cienie z przeszłości opuszczają mroczne zakamarki i wychodzą na światło dzienne.
Kto śledził Mary Jane na stacji King's Cross? Jaki sekret skrywa stary Szkot Evan Swanson?
I jaki z tym związek mają perły Barbary Radziwiłłówny? Jest tylko jeden sposób, by znaleźć
odpowiedzi. Trzeba odszukać Komnatę Szeptów. Ostrowscy i Gardnerowie tym razem wyruszają
do Wilna, miasta pełnego zagadek i tajemnic…
Recenzja: Książkę szybko się czyta, jest ciekawa. Mam jednak do niej parę zastrzeżeń. Według mnie autorka "na siłę" wplątała w poszukiwania pereł rodzinę Gardnerów. Mary Jane i bliźniaki przez prawie połowę akcji są śledzeni. Jest to jeden z głównych wątków powieści. Pod koniec okazuję się jednak, że tylko i wyłącznie dlatego, że Ostrowscy na drugim końcu Europy zostali zaangażowani w poszukiwania i tajni agenci podejrzewają również ich. Według mnie, słaby argument.
Zjawiska paranormalne psują wcześniejszy klimat powieści, typowo detektywistyczny. Rozmowy za pośrednictwem cyganek, wróżbitek ze zmarłymi zdecydowanie nie podobały mi się.
Niewyjaśnianie niektórych faktów jest dużym minusem tej lektury. (Przestępcy zostają złapani,są w więzieniu i nagle znowu w niewytłumaczalny sposób spotykają się z naszymi bohaterami). Rozumiem, można uciec z więzienia, ale wolałabym gdyby autorka wyjaśniła to czytelnikowi.
Brak wątków Mary Jane-Bartek (na które, nie ukrywam liczyłam). Skoro już autorka "na siłę" sprowadziła ich do Polski mogłaby rozwinąć też wątek przyjaźni i miłości.
"Komnata szeptów" jest zdecydowanie gorsza od poprzednich tomów "Kronik Archeo".
Moja ocena: 5/10
